carlos - 2011-01-23 11:24:51 |
Podróżując samotnie gościncem,Gardakanie, pogrążony w rozmyślaniach o twoich przygodach i mającym się rozpocząć nowym życiu, nawet nie zauważyłeś jak zaczął padać deszcz. Gdy jednak strużka wody wpadła Ci za kołnież, ocknąłeś się z zamyslenia. Była ulewa, a ty stałeś po środku pola. Na gościńcu nie było żywego ducha. Nie mając innej opcji postanowiłeś dalej iść w stronę Glendir. Po kilku minutach zobaczyłeś jednak jakieś światełko na małym wznesieniu, które okazało saię niewielką drewnianą karczmą. Biło z niej ciepło i zapach świeżego mięsa. Nie zastanawiając się popchnąłęś drzwi i zobaczyłeś dwa długie stoły biesiadne stoły przy których siedziało kilku chłopów, bar, który był bardziej zatłoczony, bowiem jakiś jegomość opowiadał historię. Przy ścianie siedział wysoki elf o kwadratowej szczęce rozmawiający z elfką o długich jasnych włosach, siędzącej do Ciebie tyłem. Ta para zdecedowanie wyróżniała się w karczmie.
ścieżka dźwiekowa: http://www.youtube.com/watch?v=FUCZsRVzV3I
|
topol92 - 2011-01-23 11:47:31 |
Gardakan
~ Ech, cały jestem mokry ~ Nieznajomy obejrzał się po sali. Nie chciał zwracać na siebie uwagi, więc postanowił jak najszybciej gdzieś usiąść. Jego twarz przysłaniały mokre, brązowe włosy. Pod płaszczem nosił wytarty skórzany kubrak, sznurowany pod szyją i na ramionach. Kiedy ściągnął swój płaszcz i otulił nim drewniane oparcie krzesła wszyscy zobaczyli, że ma u boku rapier. Rozejrzał się i zabrał kufel śpiącemu mężczyźnie. Założył nogę na nogę i dopiero teraz spojrzał na twarze elfa i elfki. Nie wiedział czy jest tu mile widziany. W każdym razie cieszył się, bo wreszcie mógł odpocząć. Było ciepło i wygodnie.
Milczał, wyraźnie zadowolony z siebie.
|
carlos - 2011-01-23 12:20:31 |
Teraz dokładniej widzisz mężczyznę obok którego siedzisz: jest to wysoki elf o jasnobrązowych, długich włosach. Ma poważną minę i właśnie patrzy się na Ciebie swoimi niebieskimi oczami. Jest ubrany w elegancki strój, a jego szaty mimo, że trochę pobrudzone, wydają się nowe i świetnej jakości. Po chwili odzywa się: -Jasne, proszę się przyłączyć.... Ale gdzie moja kultura? Jestem Farezil, a to jest moja towarzyszka Lilien. Co Cię tu sprowadza w taką ulewę?
|
topol92 - 2011-01-23 15:25:56 |
Nieznajomy podniósł głowę znad kufla, spojrzał na elfa, który się do niego zwrócił. - Wysoki jesteś jak na elfa - jego blizna błysnęła w świetle świecy rozpalonej na stole. - Gardakan jestem. Witam Ciebie - położył rękę na sercu w geście elfiego powitania - Jak i również nadobną pannę - Powtórzył gest kłaniając się nieznacznie, lecz na tyle by móc spojrzeć na biust elfki. - Chciałem odpocząć.. wypić.. i zaraz ruszam w stronę Glendir. Żaden konkretny biznes, Panie. Ot, pracę znaleźć.. albo ciekawe przygody jakie. Pociągnął z kufla, oblizał wargi. - W każdym razie coś, co pozwoli mi zarobić na takie ładne szaty jak Twoje. Zwykłem sobie cenić najlepszą jakość, ale moje życie ostatnio same jakieś takie nędzne.. Zamyślił się, po czym kontynuował. - A jak z Panem i Panią? Też szukacie schronienia tutaj? Mieszkacie nieopodal? Zbieracie się gdzieś? Pogadajmy, dawno gęby do nikogo nie otworzyłem.
|
Mr. D - 2011-01-23 16:47:38 |
To był zdecydowanie ciężki dzień. Już tydzień mija odkąd starsi wyznaczyli mu wizytację okolicznych świątyni. Pelorze, czemu tak wiele masz wyznawców. Co krok to jakaś świątynia, co krok to kapliczka, którą trzeba poświęcić, odprawić nabożne modły, pobłogosławić dzieci włodarzy. I ta paskudna ulewa, brr. Pelorze zlitujże się nad swoim wiernym sługą. Oho czyżby tam paliło się światło? Chwała ci Słońce. Kand pośpieszył w stronę karczmy, starannie przykrywając się płaszczem. Przed wejściem do karczmy, dwa razy uderzył się w pierś, a potem raz w ramię. -Pokój tej karczmie- Kand podszedł do baru i usiadł - Karczmarzu maszże coś co niechybnie mnie na nogi postawi? Całem przemoknięty tą ulewą i zmarznięty. Przy dobrej szklanicy przydałby się też garniec dobrej zupy dla zgłodniałego sługi Bożego oraz zastawa mięsiwa pełna.
|
Lukier - 2011-01-23 16:56:07 |
Jasnowłosa elfka spojrzała na śmiałego wędrowca, który się do nich przysiadł. Jej głębokie, niebieskie oczy badały Gardakana analizując jego ruchy i wyszukując ewentualnego zagrożenia z jego strony. Była okropnie zmęczona po podróży, więc nie czuła się na siłach prowadzić zbyt długiej rozmowy. Widząc że elf, zamyślił się wpatrując gdzieś w przestrzeń, odpowiedziała mężczyźnie. - Przybywamy z Greenrest, jednej ze wschodnich krain i także zmierzamy ku Grindil. Podróżujemy już długi czas, więc zatrzymaliśmy się tutaj na krótki odpoczynek. Zamierzamy jutro z samego rana wyruszyć w dalszą drogę, aby nie tracić tak cennego w ostatnich dniach czasu. Spojrzała na chwile za okno na rzęsiście padający deszcz i milczała przez chwilę. Słońce nie wpadało już do wnętrza karczmy, jednak blask ognia w kominku odbijał się w misternie łączonych, drobnych, mithrilowych kółeczkach składających się na jej kolczugę. Chwilę później oczy Lilien skupiły się na twarzy człowieka. - Mówisz, że szukasz w Grindil pracy. Co umiesz robić? Czym się do tej pory zajmowałeś? - Po czym chwyciła palcami stojący na stoliku kielich z winem i przysunęła go sobie do ust, nie spuszczając wzroku z przybysza.
|
carlos - 2011-01-23 17:25:27 |
Barman krzywo spojrzał się na nowego przybysza. Był to młody człopak, o krótkich blond włosach i niepewnym sopjrzeniu. Ubrany był w białą koszulę, już teraz tak na prawdę szarą. -Chcesz coś do picia tak? - spytał się przewracając oczami - Moge zaproponować wódkę, szkocką, piwo lub wino. Czasem, was przybyszów, trudno zrozumieć... To co podać??. Wszyscy słyszycie młodego mężczyznę, który do tej pory opowiedał ciekawą historię, zaś teraz, wyjął dziwny instrument i zaczął śpiewać. Jednak nie była to typowa piosenka... http://www.youtube.com/watch?v=51sZeFI-3Dk
|
Mr. D - 2011-01-23 18:19:18 |
-Jakbyś zgadł. Widać muszę popracować nad akcentem. Szkocką będzie odpowiednia. Plus trochę tego smakowicie pachnącego mięsa. Kand sięga do sakiewki i wyciąga z niej 2 platynowe monety. Kładzie je na blacie baru mówiąc: -Bóg zapłać. Następnie zabiera swoje zamówienie i przysiada się do najbliższego stolika, przy którym siedzi już trójka podróżnych, wcześniej pytając czy może się przysiąść. Wygląda na to iż zabiera się poważnie do posiłku.
|
Lukier - 2011-01-23 18:58:40 |
Lilien spojrzała na zbliżającego się ku nim uśmiechniętego jegomościa, mówiącego dziwnie nawet jak na człowieka. Kiedy spytał się, czy może zająć ostatnie wolne miejsce przy ich stoliku kiwnęła tylko głową i ruchem ręki wskazała krzesło pomiędzy Farezilem i Gardakanem, po czym wróciła do rozmowy z mężczyzną.
|
carlos - 2011-01-23 19:04:15 |
Barman z błyskiem w oku szybko schował pieniądze do kieszeni, rozglądając się czy nikt nie zauważył. Tymczasem wszyscy w barze wstali i zgromadzili się wkoło muzyka. Widzicie, że Farezil także obrócił się tak, by lepiej słyszeć i niezgrabnie stuka nogą w rytm muzyki.
|
Mr. D - 2011-01-23 20:29:30 |
Kand zaspokoiwszy pierwszy głód, odzywa się tymi słowami do współbiesiadujących przy stole. -Wybaczcie moje grubiaństwo, ale niestety ciężka podróż oraz ulewa, wymęczyły mnie okropnie. Jestem Kand zwany również Pelorianinem, pokorny sługa Pelora. Niestety pogubiłem się trochę w drodze. Zmierzałem do Grindil, by znaleźć jakieś zajęcie dla siebie, lecz ta ulewa całkowicie zachwiała moim wyczuciem kierunku. Czy znacie może drogę do tego miasta?
|
carlos - 2011-01-23 21:11:46 |
Farezil odwrócił sie od muzyka i powiedział: - Nie nie pogubiles sie. Glendir jest juz nie daleko. Jednak w nocy bramy sa zamkniete i nie można wejść do miasta. Czekamy wiec wszyscy do ranka by tam pojechać. Jakieś kłopoty z wiernymi? spytał sie z krzywym uśmiechem.
|
Mr. D - 2011-01-23 21:40:00 |
Kand zwraca głowę w stronę Farezila i mówi spokojnym głosem. -Największy kłopot z wiernymi jest taki, iż od czasu do czasu trzeba ich wszystkich odwiedzić, pokrzepić na duchu, poświęcić ich kapliczki etc. A to bywa całkiem męczące. Właśnie wracam z takiej wizytacji okolicznych terenów wiernych Pelora. To zupełnie jakby każdy hrabia odwiedził osobiście każdego chłopa mu podległego w jego domostwie, przeczytał bajkę jego dzieciom, poradził jak chłop winien uprawiać ziemie. Jeśli rzeczywiście od przybytku głowa nie boli, to Pelor żadnych powodów do zmartwień w sprawach wiernych nie ma.
|
carlos - 2011-01-24 14:17:25 |
Goście powoli zaczęli rozchodzić sie do swoich pokoi. Została tylko grupka ludzi zgromadzonych przy muzyku. Farezil patrzy sie tepo w przestrzeń, opierając głowę na ręce, dalej stukajac noga w rytm muzyki.
|
Mr. D - 2011-01-24 15:35:15 |
Kand kończy posiłek, upija trochę Szkockiej, po czym zwraca się do współbiesiadników: -A co was sprowadza do tego miasta? Pogoda nie najlepsza na podróże.
|
Lukier - 2011-01-24 15:38:49 |
- Dziękuję za towarzystwo i rozmowę Gardakanie. Na mnie już czas. W formie podziękowania obdarzyła go krótkim uśmiechem i spojrzała na Farezila zawzięcie dyskutującym z dziwnie mówiącym człowiekiem. Najwidoczniej nie miał zamiaru jeszcze wychodzić. - Jesteśmy umówieni na spotkanie w Grindil. Mam nadzieję, że ta odpowiedź satysfakcjonuje twą wiecznie niezaspokojoną ludzką ciekawość. - odpowiedziała ze stanowczością w głosie na zadane przez niego pytanie. Podeszła do elfa, położyła mu swoją dłoń na ramieniu i powiedziała coś w melodyjnym języku. On przerywając pogawędkę odwrócił się przez ramię i tylko przytaknął głową. Potem z wdziękiem oddaliła się po schodach na górne piętro.
|
carlos - 2011-01-24 16:20:51 |
Farezil przeprosił swojego rozmówcę, wyjaśniając swoje wyjście zmęczeniem, po czym szybko udał się na górę za swoją towarzyszką. Gdy Lilien przechodziła obok grupki ludzi stojących przy barze, mlody śpiewak przestał grać i odprowadził piękną elfkę wzrokiem. Inni zachowali jeszce mniej dyskrecji, niektórzy nawet w chwili zauroczenia podązyli za nią kilka kroków. Po chwili muzyk i innni jego towarzysze wrócili na plan materialny po tej chwili nie uwagi, bard odłorzył instrument i zaczął opowiadać ciekawą ballade o niesamowicie pięknej elfce, która nie mogła wyjść za mąż za księcia-człowieka. Wszyscy jego słuchacze wpatrują się w przestrzeń z rozmarzonymi twarzami... Kancie zostałeś przy stoliku tylko z Gardakanem. Noc jeszce młoda, jednak wciąż masz na sobie mokre ubranie, którego z chęcią byś się pozbył. Ty zaś Gardakanie jesteś głodny, bowiem zarówno w czasie ostatnich emocjonujących wydarzen, jak również w czasie tak długiej podróży nie jadłeś zbyt dużo.
|
topol92 - 2011-01-24 17:52:45 |
- Witam gościa - Gardakan kiwnął głową słudze Pelora. - Wygląda na to, że wszyscy wybieramy się w jedno miejsce. Ja szukam roboty jakiejś, co mi pieniądze przyniesie. - zapatrzył się w pusty kufel - Lubię pieniądze.. Czym się zajmuję? - spojrzał na uroczą elfkę - Tym i tamtym.. przenikaniem niezauważonym.. otwieraniem zamków, przez które chcę się dostać - Rozejrzał się po pustoszejącej karczmie - Takie tam.. - Gardakan był widocznie zmęczony.
|
Mr. D - 2011-01-24 20:48:53 |
-Bądź co bądź bramy otwierają dopiero jutro rano. Widzę iż jesteś równie zmęczony jak ja. Dobrej nocy życzę. Kand powoli wstaje od stołu, bierze swój tobołek i kieruję się w stronę baru. Przy barze, mówi do Karczmarza: -Pokój odpowiedni dla sługi Pelora poproszę. - Po czym przesuwa w stronę karczmarza platynową monetę.
|
carlos - 2011-01-24 21:07:53 |
Karczmasz przerywa czyszczenie kielicha i zagląda pod blat. Po chwili prostuje sie i mowi: - No mamy jeszcze kilka pokoi. Jednoosobowy, czy moze cos większego dla wielmoznego pana? - pyta się nieznacznie uśmiechając.
|
Mr. D - 2011-01-24 21:32:35 |
-Jednoosobowy, będzie w sam raz.
|
carlos - 2011-01-24 21:47:27 |
Barman podaje ci kluczyk wskazując ręką schody, po czym chowa do kieszeni pieniądz słodko sie uśmiechając. Wasze pokoje sa nie dużych rozmiarów, jednak pościel w łóżku jest pachnącą i aż sie chce w niej położyć. Czujecie sie ogromnie senni. Na malym stoliczku obok kazdego łóżka stoi paląca się świeczka oraz dzban z wodą i mały kubek.
|
Mr. D - 2011-01-25 06:06:08 |
~Strzeżonego, Pelor strzeże- Kand podnosi się z łózka i zamyka drzwi na klucz. Po krótkim zastanowieniu zdejmuje z siebie brudne, przemoczone ubranie i zakłada nocne. Potem odprawia krótkie modły na cześć Pelora, wskakuje pod kołdrę i idzie spać.
|
topol92 - 2011-01-26 17:23:27 |
Gardakan bez ceregieli kupił u karczmarza pokój i wkrótce położył się spać, mając nadzieję, że następny dzień będzie o wiele szczęśliwszy.. i obfity w pieniądze.
|
carlos - 2011-01-26 18:28:34 |
Pierwsza noc w ciepłym łóżku od bardzo dawna. Obudził was dopiero głośny gwar ludzi z dołu oraz wpadające promienie słoneczne przez okno. Kancie budzisz się i widzisz, że rzeczywiście zamknięte drzwi ochroniły twój dobytek, z tego co widzisz nic nie zniknęło. Tobie Gardakanie spało się trochę gorzej: miałeś złe sny o swojej przeszłości: twarze i urywki zdań przewijały się przez twoją głowę w śnie. Jednak kilka godzin w łóżku i tak pozwoliło Ci zregenerować siły. Ty zaś Lilien na pół spałaś na pół czuwałaś wykonując swoją misję. Jednak doskonale wiedziałaś, że w tej małej karczmie żadne zagrożenie Ci nie grozi. Farezil również się już obudził i przeciągając się powiedział: -Chyba powinniśmy już ruszać. Co prawda do Grendil krótka droga, jednak lepiej tam przybyć wcześnie. Po czym założył na koszulę w której spał, swoje szaty i zszedł na dół. Podszedł do tego samego stolika u którego byliście wczoraj i gestem ręki wezwał kelnerkę. W karczmie było więcej osób niż ostatniego dnia, przede wszystkim więcej kobiet, których wczoraj prawie nie było, a dzisiaj szczelnie otoczyły znanego wam już muzyka, opowiadającego znaną już wam balladę o nieszczęśliwej miłości pięknej elfki i człowieka.
|
Lukier - 2011-01-26 20:32:21 |
Lilien zawsze poważnie podchodzi do swoich obowiązków. Jednak jako że w odludnej karczmie nie mogło czyhać na nich zbyt duże niebezpieczeństwo, po przespaniu kilku godzin resztę nocy czuwała jedynie z mieczem gotowym w każdej chwili do przebicia potencjalnego oponenta. Podeszła do okna i spojrzała na wschodzące słońce nad widnokręgiem. To będzie długi dzień, pomyślała. Następnie zaczęła zakładać swoją kolczugę z dużym, magicznie wygrawerowanym symbolem Księżycowej Gwardii - półksiężycem z prostopadłym do niego mieczem. Później wzięła do ręki tarczę z takim samym znakiem, przymocowała miecz do lewego boku i zeszła schodami na dół, aby dołączyć do czekającego na nią Farezila. Zajęła to samo miejsce co poprzedniego wieczoru i wyprostowała nogi. - Poproszę coś niskokalorycznego, jednocześnie zaspokajającego mój głód. - powiedziała z uśmiechem do kelnerki.
|
topol92 - 2011-01-26 21:08:09 |
- Cholera, ale świeci. - Gardakan w samej koszuli okrywał twarz ręką chroniąc się od promieni słońca, które wpadały do pokoju. Wkrótce wstał, założył swoją zbroję upewniając się, że skórzane paski są dobrze spięte. Nie podobało mu się to, że są tak wytarte. Powinien mieć świetne wyposażenie, ale niełatwo o takie, odkąd nie ma żadnej pracy ani okazji. - Nie ważne -[ pomyślał i zaraz zszedł na dół. Nie był głodny. Dostrzegł elfkę zamawiającą coś do picia albo jedzenia. Wzruszył ramionami przypominając sobie wczorajszą pogawędkę z elfami. Nieczęsto je widywał. Mogło to zwiastować nieoczekiwane przyszłe wydarzenia. Gardakan jednak zrobił kilka głośnych kroków przed siebie i popchnął drzwi chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza. Przeczesał brązowe włosy dłonią wykrzywiając twarz w grymasie niechęci.
|
Mr. D - 2011-01-27 15:16:29 |
-Mogliby budować większe pokoje-Kand przeciągnął się na łóżku-No, Pelorze co dzisiaj przygotowałeś dla swojego kapłana. Kand w samej koszuli odprawił modły na cześć poranka, po czym zajął się przygotowaniami do wyruszenia w drogę. Następnie ubrał się przyzwoicie. Za pas wsunął buławę, w drugą rękę wziął hełm. Z sakiewki wyjął kilka monet, aby nie musieć ciągle sięgać do pasa. Następnie zamknął drzwi i ruszył na dół. Na dole zamówił coś do jedzenia i zapłacił złotymi monetami. Życząc smacznego biesiadującym przy tym samym stoliku zabrał się do jedzenia.
|
carlos - 2011-01-27 16:57:58 |
Kelnerka jest kobietą o ciemnej karnacji. Nosi białą koszulę z koronkami i niebieską koszulę. Ma niebieskie oczy i długie, kręcone, brązowe włosy. Słysząc twoje zamówienie Lilien uśmiecha się do Ciebie szeroko i mówi: - No masz szczęście, że też należę do "Zdrowe jedzenie Marka". Dam Ci najlepsze co tutaj mamy. Po chwili wraca niosąc wasze talerze i dzwab wina wraz z kubkami. Jedzenie jest całkiem smaczne i cieszycie się, że tu jesteście. Fareliz z wielką chęcią je swoje udko z kurczaka i popija winem. Wydaje się bardzo zadowolony i nie odzywa się przez cały czas trwania posiłu. Po skończeniu prosi kelnerkę o jakąs szmatkę i dostawszy ją wyciera sobie twarz. [i]- To co? Pomodliłeś się już za tych wszystkich swoich podopiecznych? Już Twój Bóg obdarzył Cię wielką łaską i siłą?[\i] - pyta się uśmiechającTy zaś Gardakanie stoisz na zewnątrz, osłaniając oczy ręką przed słońcem. Po chwili jednak przyzwyczajasz się do niego i widzisz tą smą drogę którą tu przyszedłeś. Właśnie jakiś człowiek zszedł z konia i zmierza w twoim kierunku. Wita Cię i przechodzi obok Ciebie szybkim krokiem. Widzisz pare koni przywiązanych z boku stojące przy pełnym korycie z wodą. Jest przyjemnie ciepło i chciałbyś tak móc stać przez cały dzień, jednak pieniądze same się nie zrobią... :(
|
Lukier - 2011-01-27 20:27:00 |
- Mmm... to było bardzo dobre i chętnie zamówiłabym więcej, jednak czas na nagli i musimy już wyruszyć. - powiedziała do kelnerki. - Farezilu, zapłać za posiłek, a ja pójdę przygotować konie do drogi. Wstała i wyszła na zewnątrz, minęła stojącego tuż za drzwiami Gardakana i podeszła do koni. Delikatnie musnęła dłonią pysk brązowej klaczy, a następnie odwiązała obydwa i podprowadziła bliżej karczmy. W mgnieniu oka znalazła się na swoim wierzchowcu i wyciągnęła rękę ku Gardakanowi. - Co tak stoisz? Chyba nie będziesz tam szedł na piechotę? - spytała radośnie.
|
topol92 - 2011-01-27 21:44:56 |
Gardakan zmieszał się na słowa kobiety. - Nie no, nie, jasne że nie... - Nerwowo rozglądał się wokół. Nie chciał przed kobietą, i to w dodatku elfią, że bez konia tu przybył. Liczył na to, że gdzieś wokół jest jakiś wierzchowiec, którego teraz za bardzo nikt nie strzeże. Modlił się też w duchu, by koń przyjął go bez gwałtownych grymasów. - Gdzieś go tu mam, mam.. -
|
Mr. D - 2011-01-27 21:57:22 |
Kand wrócił do pokoju wziął swój tobołek, starannie zamknął za sobą drzwi, oddał klucze Karczmarzowi oraz wyszedł na podwórze. Promienie słoneczne na chwilę rozbłysnęły na symbolu Pelora. Zauważywszy dwójkę towarzyszy na dworze, pośpieszył w ich kierunku. -Towarzyszu, chyba potrzebuje twojej pomocy. Samemu sobie nie poradzę.
|
carlos - 2011-01-28 14:51:11 |
Po chwili dołącza do was Farezil i wita się z Gardakanem którego jeszcze dzisiaj nie widział. W tej chwili słyszycie krzyk kobiety stojącej około 100 metrów od was. Koło niej stoi kilku ludzi uzbrojonych w miecze. Czyżby oczy Cię miliły Gardakanie?? Nie, to twoi dawni towarzysze, którym widocznie udało się ujść z obławy oddziału królewskiego! Co robili tak daleko od swojej siedziby, dlaczego akurat są tu w tym samym czasie co ty? - te pytania w kółko przewijają się przez twoją głowę. Zanim zdążyliście cokolwiek zrobić widzicie jak z przeciwnej strony wyjawia się wspaniała postać na białym koniu. Słońce odbijające się w jego złotej zbroi razi was w oczy. http://chud.com/articles/content_images … cailan.jpg Widzicie jak zaczyna szarżować na jednego z bandytów, jednocześnie wyciągając ogromny miecz dwuręczny. Macie wybór: zostawić kobietę i jego dzielnego obrońce samym sobie, czy pomóc im w tej walce. W głębi serca wiecie co należy zrobić, jednak w tym miejscu, na świeżym powietrzu jest tak leniwo i przyjemnie... http://www.youtube.com/watch?v=E2QhMbrP … re=related
|
Lukier - 2011-01-28 16:48:30 |
Lilien gwałtownie odwróciła głowę, w stronę z której dobiegł ją przeraźliwy krzyk. Szybko oceniła swoje szanse na zwycięstwo w walce z tymi zwykłymi rabusiami. Dobyła swego miecza o złotej rękojeści zdobionej płomiennymi wzorami i chwyciła mithrilową tarczę. Skierowała swego wierzchowca w stronę rabusiów i pognała go, aby jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Promienie słoneczne odbijają się od zbroi jadącej elfki, której długie włosy lekko unoszą się za nią na wietrze.
|
topol92 - 2011-01-28 18:50:20 |
- Cholera by ich, co oni tu robią?! - Gardakan zręcznie zdjął łuk z pleców, przebiegł kilka kroków by ukryć się za najbliższym drzewem. Wyrzucając z głowy wszystkie pchające się myśli, przetarł w palcach lotkę strzały. Ukląkł częściowo schowany za drzewem i napiął łuk..
|
Mr. D - 2011-01-28 19:21:38 |
Kand, odwrócił się błyskawicznie na dźwięk okrzyku. Najpierw działaj, potem myśl to najlepsza zasada w takich sytuacjach. Pelorze dodaj mi sił, abym dał radę ochronić niewinnych. Po czym pobiegł w stronę rabusiów (Akcja całorundowa, czyli 36 metrów na rundę).
|
carlos - 2011-01-28 21:02:02 |
Lilien - mimo popędzania konia jak tylko się da, pozostało Ci jeszce tyle samo drogi, ile przebyłaś. Tajemniczy wojownik w złotej zbroi jest od nich mniej więcej w takiej samej odległości. Z tyłu biegnie Kant, zaś za niewielkim drzewem tuż przy karczmie schował się Gardakan. Rozbójnicy widząc, że nie będzie tak łatwo jak myśleli, zaczynają ustawiać się w kółko wokół kobiety, tak by nikt nie mógł zaatakować ich od tyłu. Teraz widzicie lepiej ich ubiór: noszą skurzane ubraniue, bardzo brudne i podarte w wielu miejscach. jeden z nich ma na plecach duży worek, zaś reszta posiada tylko pochwy na miecze u pasa i nóż wsadzony za niego.
|
Lukier - 2011-01-28 21:29:19 |
To tylko zwykłe obdartusy, nawet nie wiedzą, komu stanęli na drodze, pomyślała Lilien. - Zostawcie ją i odejdzie, albo zostanie po was tylko popiół! - krzyknęła elfka dalej pędząc ku nim. Jej wargi poruszyły się bezszelestnie i w tej samej chwili jej półtoraręczny miecz stanął w płomieniach. Na twarzy Lilien zawitał lekki uśmieszek, kiedy zbliżała się do pierwszego z nich powoli opuszczając płonący miecz na wysokość jego karku. Mężczyźni mieli tylko kilka sekund na podjęcie decyzji, aby uniknąć szybkiej śmierci od ostrza uroczej elfki.
|
topol92 - 2011-01-29 09:54:13 |
Gardakan założył strzałę i uspokoił się na moment. -To jest jakieś 100m, zawsze zasadzki robiliśmy bliżej.. no nic, spróbuję. - Wypuścił ją zaraz, z wysokim świstem przecięła powietrze.
[Rzut w Kostnicy: 16] (obrażenia [Rzut w Kostnicy: 2])
|
Mr. D - 2011-01-29 10:14:19 |
Kand rozwścieczony pędzi w ich stronę. Jak można tak traktować kobietę? Jest coraz bliżej. Kolejne 36 metrów za całorundowy bieg.
|
carlos - 2011-01-29 12:46:53 |
Po twoich słowach, Lilien, bandyta cofnął sie o krok, jednak zatrzymał sie uśmiechnął i zaatakował. Jego miecz nie trafił przecinając powietrze tuż obok nogi twojego wiernego wierzchowca. Nagle w jego ręku utknęła strzała wystrzelona przez Gardakana. Jednak widzisz elfko, ze nie jest to poważna rana. W tym czasie rycerz w pięknej, złotej zbroi zeskoczył z konia gdy ten przejeżdżał w pobliżu wrogów. W tej chwili bandyta rzucił sie na niego z okrzykiem. Zamachnał sie mieczem, jednak tajemniczy wojownik bez trudu sparował tego cios. Następnie zaatakował przeciwnika mieczem i przeciął jego pancerz w okolicy brzucha. W tym samym czasie wymówił bezgłośnie jakieś słowo i obok niego pojawił sie niewyraźny kształt. Wydaje wam sie, ze jest to głowa barana. Błyskawicznie zaatakowała ona przeciwnika. Szybko pomknęła w kierunku jego tłowia, uderzając w niego z wielką siłą. Z gardła przeciwnika wydał sie krzyk i padł na ziemię ciężko oddychając. W tej samej chwili głowa znikła. Widząc to wszystko bandyta stojący obok zaatakował tego samego groźnego rywala. Celujac mieczem prosto w serce przeciwnika wykonał silne pchniecie. Rycerz odskoczył w tył jednak nie dość szybko. Miecz prześlizgnał sie mieczy płatami zbroi i z piersi młodego rycerza polała sie krew.
|
Mr. D - 2011-01-29 13:11:28 |
Kand zatrzymuję się, widząc iż znalazł się w odpowiednim zasięgu, by ranić swoich wrogów. Wykrzykuje -Pelorze, niech ci złoczyńcy poznają potęgę twej broni-. Kand podnosi święty symbol Pelora do góry. Przez chwilę roziskrzył się potęgą słońca, po czym odbił światło, które zmaterializowało się w postaci Jaśniejącego ciężkiego buzdyganu. Świetlisty buzdygan z prędkością światła mknie ku najbliższemu bandycie, by tam okazać mu potęgę Pelora. //Czar rzucony: Duchowa Broń. [Rzut w Kostnicy: 28] http://kostnica.eu/show.php?nr=69084 [Rzut w Kostnicy: 18] [Rzut w Kostnicy: 8]
|
carlos - 2011-01-29 13:20:03 |
Buzdygan zaatakował wroga stojącego przy Lilien. Magiczna broń, trafiła uwikłanego w walkę bandytę, w ramię. Rozległ sie głosny trzask łamanej ręki i krzyk bandyty. Lilien - masz teraz dogodną okazję do nauczenia tego śmiecia szacunku do kobiet.
|
Lukier - 2011-01-29 13:37:24 |
Lilien zmrużyła gniewnie oczy widząc, że bandyci nie wzięli sobie jej słów na poważnie. Skoro są tak głupi, zasługują na śmierć, pomyślała i zamachnęła się swym płomiennym mieczem w kierunku człowieka, który próbował ugodzić jej wierzchowca. Smuga gorącego ognia przecięła powietrze nad głową nieszczęśnika.
[Rzut na trafienie: 13] (1 na kostce, fail xD)
[Test na utrzymanie broni przy krytycznym niepowodzeniu: 21] (16 na kostce, tak jak prosiłeś dodałem refleks)(zgodnie z twoją decyzją na GG, nie wykonuję drugiego ataku w rundzie)
|
carlos - 2011-01-29 14:01:17 |
W chwili twojego ataku Lilien, za bardzo wychyliłaś sie w siodle i na straciłaś rownowage. Po chwili udało Ci sie ja odzyskać, jednak te czynności uniemożliwiły Ci ponowny atak.
|
topol92 - 2011-01-30 11:02:43 |
Gardakan uśmiechnął się widząc, że strzała dosięgła celu. Napiął jeszcze jedną i ponownie wymierzył w któregoś z bandytów, którzy akurat stali w dogodnej pozycji. [Rzut w Kostnicy: 16] (obrażenia [Rzut w Kostnicy: 2])
|
carlos - 2011-01-30 12:20:03 |
Strzała która wystrzeliłeś, Gardakanie, w kierunku tego samego przeciwnika co poprzednio, wbiła sie w jego zmiażdzone ramię. Ostatni, jeszcze nie uwikłany w walkę bandyta, próbował uderzyć w mglisty buzdygan, jednak nie trafił. Przestępca leżący na ziemi, próbował wstac, co wyłożystał rycerz w złotej zbroi, przecinając jego rękę na pół. Tym samym płynnym ruchem próbował ciąć drugiego przeciwnika w brzuch. Bandyta jednak zablokował ten atak, jednak odsłonił sie, co natychmiastowo wykorzystał wojownik przebijajac przeciwnikowi nogę. Bandyta zawył z bólu i skaleczył rywala w rękę swoim mieczem. Odpowiedź byla natychmiastową: dwoma celnymi ciosami młody człowiek rozorał przeciwnikowi pierś. Na polu walki pozostało juz tylko 2 bandytow: niski mężczyzna ze złamaną ręką oraz jeszcze nie zraniony wysoki człowiek, z torbą na plecach. Ciężko ranny człowiek w akcie desperacji ostatni raz ciał zdrową ręką w powietrzu w kierunku nogi twojego konia, jednak nie trafił. Macie teraz dogodną sytuację zakończyć tę walkę.
|
Mr. D - 2011-01-30 13:35:57 |
Kand widząc iż przeciwnik jego niezdolny do żadnej poważniejszej walki, w akcie miłosierdzia zmienił cel ataku na drugiego bandytę (akcja ruchu). Podszedł też 9 metrów w kierunku dziewczyny. [Rzut w Kostnicy: 27] [Rzut w Kostnicy: 4]
//4 ataki na rundę? To po co my się mieszamy :P
|
carlos - 2011-01-30 14:04:30 |
Twoja broń uderzyła w przeciwnika, jednak nie wyrządziła mu dużych szkód.
|
Lukier - 2011-01-30 15:09:13 |
- Będzie bolało. - ostrzegła elfka lekko pochylając się w prawą stronę, by tym razem jej ostrze dosięgło czaszki zbira. Płonący miecz tylko świsnął w powietrzu nie napotkawszy żadnego oporu kiedy przecinał głowę nieszczęśnika na dwie równe części. Czerwony miecz znów przeciął powietrze zmierzając w kierunku ostatniego przeciwnika jego właścicielki.
[Test na trafienie: 31] (19-critical hit possible) [Potwierdzenie krytyka: 22] [Obrażenia: 28](Overhit! Bonus expa proszę :D)
[Test na trafienie drugiego zbira: 28] [Obrażenia: 7] //GM mówi, że mam jeszcze drugorzędny atak po rozszczepieniu, więc...
[Test na drugorzędny atak: 12] [Obrażenia: 14] (jeśli trafiłem xd)
|
carlos - 2011-01-30 16:03:49 |
Widzicie jak Lilien wychyla się na koniu i atakuje bandytę z góry. Wznosząc miecz, promienie słoneczne odbiły się od ostrej jak brzytwa krawędzi, rażąc przeciwnika w oczy. Szybkim ruchem opuściła swoje ostrze, które pozostawiło palący się ślad w powietrzu i przepołowiło głowę przeciwnika. Wszystkich naokoło schlapała struga krwi, zaś rywal padł na plecy zalewając ziemię posoką. Elfka skierowała swoje płomienne ostrze w kierunku drugiego przeciwnika przecinając jego zbroję na piersi.
|
topol92 - 2011-01-30 18:59:02 |
Gardakan nie napinając strzały podbiega do grupy widząc, że zamieszanie się kończy. Jest pod wrażeniem jasnowłosego wojownika.
|
carlos - 2011-01-30 20:41:57 |
Ostatni bandyta widząc swoje beznadziejną sytuację szybko obraca się w stronę kobiety. Widzicie jak łapie ją i przykłada jej miecz do gardła. - Odsuńcie się, a nic jej nie zrobię! No już! Rycerz w złotej zbroi przesuwa się w tył, by zajśc złoczyńce od tyłu.
|
Mr. D - 2011-01-30 22:37:10 |
Kand na ten widok zatrzymuję się. Przez chwilę zastanawia się po czym, sięga po święty symbol i wznosi go w górę. -Poznaj światło Pelora. Światło błyskawicznie uformowało się wokół dłoni kapłana, po czym blask z prędkością światła gęstniał oraz przekształcał się. Kand zamachnął się ręką po czym wypuścił z rąk promień, który rozbłysnął i uderzył prosto w oczy szantażysty. [Piekące Światło 7poziom czarującego +1 z Radiance(Abtility Prestiżówki)] [Rzut w Kostnicy: 18] [Rzut w Kostnicy: 12]
//No i o młotku bym zapomniał. Ciężki Buzdygan wznosi się w górę po czym mierzy w rękę trzymającą sztylet. Spada wprost na rękę złoczyńcy [Rzut w Kostnicy: 10] //Nie wiem czy to styknie, ale jeśli to od razu rzucę: [Rzut w Kostnicy: 4]
|
carlos - 2011-01-31 16:21:46 |
Jasny promień wystrzelony z twojej dłoni Kancie, wybuchał mu na twarzy oślepiającym światłem. W tym samym czasie magiczny buzdygan celuje w rękę trzymającą miecz, jednak pudłuje. Tym atakiem zaprzepaściliście szanse na pokojowe rozwiązanie tego konfliktu. Teraz macie ostatnią szanse na zakończenie tego konfliktu bez rozlewu niewinnej krwi.
|
topol92 - 2011-01-31 16:34:42 |
Sytuacja wyglądała jakby jeden z nich wziął kobietę za zakładnika. Gardakan widział, jak wszyscy się mimowolnie cofnęli o krok, on też, stanął w miejscu. Ku jego zdziwieniu kapłan przypuścił atak, Gardakanowi opadł lód do żołądka.
Teraz nie pozostało już nic innego jak modlić się do bogini łotrzyków. - Ollidamaro, pomóż mi trafić Napiął strzałę na łuk i trzęsącymi dłońmi wypuścił ją zaraz. [Rzut w Kostnicy: 6]
- Boginio, nie...
//nie zauważyłem że Łukasz ma być, pisz po mnie, przepraszam
|
Lukier - 2011-01-31 18:07:05 |
Cwaniaczek prawie całkowicie zakrył się ciałem kobiety. Widząc, że przeciwnik ma obie ręce zajęte i nie będzie mógł sparować jej ataku, skierowała miecz pod kątem, aby zadać śmiertelny cios w głowę i jednocześnie nie zranić zakładniczki.
[>25% trafienie zbira: 8%] [Test na trafienie: 19] [Obrażenia: 15]
|
carlos - 2011-01-31 18:22:31 |
Twoj miecz przeszył powietrze, tworząc głęboką ranę w lewym ramieniu bandyty. On jeknał i zatoczył sie w tył. Masz jeszcze czas na wyprowadzenie ostatecznego ciosu - jeśli Ci sie nie uda, kobieta zginie.
|
Lukier - 2011-01-31 18:31:54 |
Elfka bez wahania wyprowadza kolejny cios.
[>50% trafienie zbira: 14%] [Test na trafienie(drugorzędny atak): 18] [Obrażenia: 15]
|
carlos - 2011-01-31 18:45:19 |
Twoj cios trafia przeciwnika w głowę, przebijając ja na wylot. Rzeka krwi tryska na głowę kobiety, która puszczona przez bandytę pada na ziemię i zaczyna płakać. Szybko podbiega do niej tajemniczy mężczyzna i zaczyna cos do niej szepczac. Kobieta po chwili troche sie uspokaja. Mężczyzna wstaje, przechodzi kilka kroków, po czym zatrzymuje sie. - Jesteście kompletnymi debilami! Przez was mogła zginąć! - powiedział cichym, lecz pewnym i mocnym głosem, by nie przestraszyć kobiety. Nagle zwraca sie w kierunku Kanta- A ty, jestes tak samo glupi i bez użyteczny jak twoi bogowie!
|
Lukier - 2011-01-31 19:26:19 |
- Niby przez kogo ta kobieta miałaby stracić życie? - spytała zirytowana elfka. - Mieliśmy pozostawić ją w rękach tego śmiecia? Nie podoba mi się twój arogancki ton z jakim odnosisz się do osób, które ją uratowały. - wskazała na płaczącą kobietę. Była zadowolona, że mogła jej pomóc, ale przez tego gbura najmniejszy uśmiech nie zagościł na jej twarzy. Wbiła w niego chłodny wzrok, trzymając w ręku płonące ostrze miecza gotowe w każdej chwili po raz kolejny skosztować krwi. - Jestem pewna, że sam chciałeś zabić tego nędznika, ale nie możesz pogodzić się z tym, że ktoś okazał się szybszy. Odejdź stąd. - odrzekła spokojnie i mocniej ścisnęła w dłoni rękojeść miecza.
|
topol92 - 2011-01-31 19:45:40 |
Gardakan podszedł nadal trzymając łuk w ręce. - Mnie również nie wydawało się to mądre - powiedział przechodząc obok Kanda i elfki - Witam raz jeszcze. - schylił się nad jednym z ciał jego niegdyś braci i próbował znaleźć coś co potwierdzi jego przekonania, że byli z jego grupy. - Nie mieliśmy przypadkiem tej kobiety uratować? - Zaryzykowałeś jej życie, kapłanie.
|
Mr. D - 2011-01-31 20:22:45 |
Kand nie zwraca początkowo uwagi na słowa Przybysza i zwraca się do kobiety, pytając czy jej coś dolega, czy coś się stało, czy odniosła jakieś rany. Jeśli tak to udziela jej stosownej pomocy medycznej(jeśli naprawdę jest potrzebująca rzuca na nią Leczenie Lekkich ran) po czym odwraca się do Przybysza:
-Jak śmiesz śmieciu podważać mądrość i rozwagę Pelora, Miłosiernego Słońca Tego Świata? Negować ryzyka ostatniej akcji nie śmie, lecz dużo większym ryzykiem był samotny atak na sześciu uzbrojonych ludzi. Masz ogromne szczęście iż ruszyliśmy ci z pomocą, bo samemu szybko stałbyś się pożywką dla tej bandy rozbójników. Zwłaszcza iż w tej złotej zbroi daleko byś nie uciekł. Śmiesz uważać za debilizm nasze poczynania? Daleko niebezpieczniejsze jest podchodzenie od tyłu trzymającego zakładnika. Czasem trzeba negocjować, a czasem działać. Zwłaszcza jeśli działa się skutecznie, czego nie można powiedzieć o tobie. Kolejny raz potęga Pelora została pokazana, a ty złocisty bucu masz czelność ją negować? W trakcie wypowiadania tych słów słoneczny buzdygan zdawał się coraz bardziej skupiać w formie materialnego światła rozświetlając okolicę swoim światłem. Kand odwraca się do Lilien: -Cnotą wojenną wykazałaś się dziś pani. Gdyby nie ty, nie wiadomo jak by się zakończyły te sprawy. Niestety, w dzisiejszych czasach zanikają dobre maniery wśród młodzieży i na szlakach spotyka się takich nieobeznanych ludzi.
|
carlos - 2011-01-31 21:10:33 |
Kapłanie, widzisz, że kobieta nie odniosła żadnych ran, jedynie jest pokryta zaschniętą krwią oraz ciągle drga ze strachu. Co do bandytów, nad którymi się pochyliłeś Gardakanie, są oni ubrani w białe koszule i skórzane kurtki. Na łańcuszku mają symbol twojej grupy: czarno-biały półksiężyc. Za pasem każdy z nich ma ozdobny nóż. Co ciekawe każdy z nich jest różnych rozmiarów co wskazuje na jakiś zestaw. Jeden z nich na plecach ma przewieszony worek. Jest w nim sakiewka, kilka pierścieni i sporo złotych i srebrnych sztućców. Przybysz nie zwrócił uwagi na to co robisz, zbyt jzająty rozmową z Kantem. Mówi coraz bardziej poddenerwowany: - To czy ja bym zginął, czy nie to tylko i wyłącznie moja sprawa. Jednak nie zwykłem szastać tak życiem bezbronnej kobiety. Nie zwykłem też jak tchórz stać z daleka i rzucać kuglarskie sztuczki. Gdyby nie ta dzielna elfka, kobieta już by nie żyła, ja bowiem stałem zbyt daleko. Ale skończmy już ten spór... - powiedział łagodniejszym tonem - mam na imię Celias, rycerz. Prawdopodobnie od pojutrza król tego terenu. Przyjechałem właśnie z miasta Glendir, usłyszałem bowiem, że po okolicy grasują bandyci. Następnie podchodzi do kobiety, zadaje jej cicho pytanie, po czym wsuwa jej w dłoń sakiewkę. Kobieta wstaje, ociera łzy i bardzo dziekuje wam wszystkim za uratowanie życia. Po chwili odchodzi. - Wy także zmierzacie do Glendir - pyta się was Celias - jeśli tak to możemy przebyć tą drogę wspólnie, by zapomnieć o wszystkich niesnaskach.
|
Lukier - 2011-01-31 21:38:02 |
- Och, przyszły król tej krainy? - spytała lekko zszokowana. Przypomniała sobie dlaczego tu przybyła, natychmiast zmieniła ton i opuściła broń. - Proszę wybaczyć mi moją arogancję, ale w ostatnich dniach jestem dosyć nerwowa. Jeśli nie kłamiesz, to z całą pewnością porozmawiamy w Grindil. Miecz przestał płonąć. Ona odwróciła się i skierowała konia w stronę Farezila, który gdzieś zawieruszył się w czasie walki.
|
Mr. D - 2011-02-02 18:33:08 |
Na Kandzie słowa o przyszłej sukcesji nie zrobiły żadnego wrażenia. Jako wysoki w hierarchi sług Pelora, współpracował już z królami oraz kilku obalił i wiedział iż są ludźmi z krwi i kości tak samo jak inni. -Wasza Elektorska Mość, mimo pozorów każdy z nas starał się pomóc jak mógł najlepiej tej kobiecie. Pierwszą jednak zasadą ratownika jest ratowanie życia bez narażania innych na jego stratę. Będąc całkowicie nieprzygotowany do takiej sytuacji, starałem się reagować najlepiej jak potrafiłem. Dużo większym ryzykiem była bezpośrednia walka wręcz, jako iż dużo łatwiej można było zranić tą kobietę. Bardzo prosto jest oceniać ludzi, nie wiedząc o nich nic. Moje uzbrojenie leży w tobołku, a buława za pasem. Gdybym wykazał się tchórzostwem, poświęciłbym tą kobietę i wpierw się w pełni przygotował do bitwy co zajęłoby mnóstwo czasu, a nie ryzykował swoje i jej życie. Wierzę iż Pan postąpiłby równie odważnie mając swoją złotą zbroję w plecaku, a konia w stajni, miecz zaś zardzewiały. Pozwolę sobie zwrócić uwagę sukcesora na jedną ważną rzecz, która może się przydać w kontaktach z ludźmi jak i innymi rasami. Wyzywanie i obrażanie nie jest dobrą metodą na zaskarbianie sobie przychylności innych, a pomawianie i bluźnierstwa w stronę Boga i jego kapłana nie jest mile widziane przez cały obrzęd tego Boga. Ta rada szczególnie może się przydać w dyplomacji. Sam ton głosu nie wystarczy, słowa także się liczą. Jeślim uraził w chwili gniewu, to przepraszam, jednak trudno mi wykazywać się pokorą, gdy ktoś z rana obraża mego Boga. Nikt nie każe wierzyć nikomu, jednak brak szacunku dla innych, powoduje brak szacunku innych dla tej osoby. A co dopiero mówić o Boskich sprawach. Co do mnie, to ja ci przebaczam, lecz by ten spór zakończyć potrzebne ci przebaczenie kogoś znacznie ważniejszego ode mnie. Ukorz się przed mocą i dobrocią Pelora, a zostanie ci dane przebaczenie.
|
topol92 - 2011-02-05 20:06:58 |
- Czy jest jakaś szansa, żebyśmy wybrali się razem z królem to Glendil? Na pewno możemy w czymś pomoć.
|
carlos - 2011-02-05 22:31:07 |
Celias całkowicie sie juz opanował i odpowiedział Ci, Gardakanie: - Z checia z wami pojade, interesuje mnie, jako przyszłego Króla, cel wędrówki tak "egzotycznych" przybyszów. Rozumiem, że musicie wziac swoje rzeczy z karczmy. Ja tutaj zaczekam. Nie wiesz Kandzie, czy Celias nie usłyszał, czy celowo Ci nie odpowiedział. Gdy odwróciłas sie, Lilien, by poszukać Farezila, zauważyłaś go niedaleko, zmierzającego w wasza stronę. Mijając Cie tylko sie uśmiechnął. Usłyszawszy, ze młody rycerz zostanie królem grzecznie sie przywitał i wyraził gratulacje. Zaczyna rozmawiać z Celiasem o różnych blachych rzeczach.
|
Lukier - 2011-02-07 12:11:14 |
[]
|
topol92 - 2011-02-09 13:27:10 |
Gardakan wrócił do karczmy, mocno stukając butami przed wejściem. Po walce zrobił się trochę głodny, więc szybko kupił trochę sera u oberżysty i wszedł na górę. Spakował swoje rzeczy, wisiorek znaleziony przy ciele bandyty włożył sobie do zewnętrznej kieszeni skórzanej zbroi. Poprawił mocowania, zasznurował buty, pokręcił głową rozgrzewając szyję. Patrzył przez okno pokoju, wykonał kilka wymachów ramionami, poprawił kołczan i wyszedł spowrotem do króla czekając na innych.
|
Mr. D - 2011-02-11 17:14:25 |
Kand cofnął wyciągniętą rękę oraz stanął spokojnie. -Igrasz z Bogami na swoją własną niekorzyść człowieku. Twoja niewiara może ściągnąć na ciebie poważne kłopoty. Skoro jednak pragniesz podróżować z nami, nie będę ci tego bronił. Moje wyposażenie jest tutaj-powiedział Kand wskazując na worek-Nie zdążyłem się wyszykować samemu przed wyprawą. Czy mógłby ktoś mi pomóc się ubrać?-Kand schyla się po worek oraz wysypuje z niego elementy Pełnej Zbroi Płytowej, po czym rozgląda się za chętnymi.-Rycerzu- Kand kieruję się w stronę przyszłego Króla- czy byłbyś łaskaw pomóc dozbroić się kapłanowi Pelora? Znacznie szybciej będziemy mogli wyruszyć w drogę, jeśli pomoże mi ktoś zaznajomiony z ciężkim uzbrojeniem wojennym. Kand nie czekając na pomoc zaczyna ubierać kawałki zbroi płytowej, zaczynając od dołu.
|
carlos - 2011-02-11 19:32:47 |
Celias uśmiechnął sie i zaczął pomagać Kandowi zakładać zbroję. Szło mu to bardzo dobrze, wyraźnie widać, ze ma w tym dużą wprawe. Po skończeniu tego wsiadł na konia i obrócił go w wasza strone. - To co? Mozemy juz ruszać? - spytał uśmiechając sie. Tymczasem Farezil stoi obok wyraźnie zamyslony. Czasem jego twarz przybiera wyrazu niepokoju, lecz po chwili rozwesela się. Usłyszawszy słowa rycerza szybko odwrócił konia gotowy w każdej chwili ruszać.
|
topol92 - 2011-02-12 07:23:42 |
Nieco zaskoczony tym jak Kand traktuje 'przyszłego króla' Gardakan wsiadł na (nie do końca) swojego konia przyprowadzonego spod tawerny i szarpnął konia tak by go odwrócić w stronę drogi. Chłopak wyglądał na nieco zamyślonego. Czekał aż inni się przygotują by mógł ruszyć w drogę.
|
Lukier - 2011-02-13 15:29:34 |
Lilien cały czas była gotowa do drogi. - Nie ma czasu. Ruszajmy! - powiedziała i pierwsza ruszyła w drogę do Grindil.
|